niedziela, 27 września 2015

Epilog

Dziś nadszedł ten dzień na który tak bardzo czekaliśmy - nasz ślub. Postanowiliśmy, że wraz z ceremonią zaślubin, odbędzie się także chrzest naszych maleństw.
Rano obudziłam się cała podekscytowana tym wydarzeniem. Nie mogłam się już doczekać. Rozmyślania przerwało mi pukanie dziewczyn.
-Wejść - powiedziałam
-Witaj pani Fettner - powiedziała Mela z uśmiechem na twarzy
-Marmaid jeszcze - poprawiłam koleżankę.
-Od dzisiaj już Fettner - powiedziała Loli
Wstałam z łóżka. Zostawiłam dziewczyny na chwilę w pokoju, aby zajrzeć do Manu i do naszych maleństw. Kiedy weszłam do środka Manu już nie spał. Siedział w fotelu bawiąc się z Bellą. Był to piękny widok.
-Manu mogę wejść ? - zapytałam
-Pewne wchodź moja kochana żono - powiedział szczerząc się
-Jeszcze narzeczona - poprawiłam go dając mu porządnego kuksańca w nos - Pokaż mi nasze maleństwa
Manu posadził mnie na swoim kolanie obejmując w pasie. Patrzyłam na nasze maleństwa leżące w jednym łóżeczku. Były urocze, bardzo podobne do Manu.
-Będziemy szczęśliwą rodziną, obiecuję Ci to - powiedział całując mnie w policzek.
-Brakuje jeszcze tylko przysięgi - powiedziałam spoglądając mu głęboko w oczy
-Poczekaj jeszcze kilka godzin - powiedział
-Ja się muszę iść szykować, trochę to zejdzie - powiedziałam wstając
Wyszłam z pokoju Manu. Zanim dotarłam do pokoju dziewczyny mnie ubiegły .
-No szybciej pani Fettner - powiedziała Sabrina
-Jeszcze nie Fettner - spojrzałam na koleżankę wymownie.
Weszłyśmy do mojego pokoju. To co zobaczyłam w środku mnie zamurowało. Na łóżku leżała śnieżnobiała suknie z trenem i długim welonem. Do tego perfekcyjne dobrane buty i dodatki wraz z niebieską podwiązką. Dziewczyny miały mi zrobić fryzurę. Postawiły na klasycznie wyprostowane włosy.
Po kilku godzinach przygotowań byłam gotować.
-Idealnie - powiedziała Mela
-Perfecto - potwierdziła Sabrina
-Możemy jechać do kościoła, Manu, Isabelle i maluchy są już na miejscu - powiedziała Loli
Podróż trwała zaledwie 10 min. Kiedy wyszłam z samochodu bałam się. Czekając w wejściu na pierwsze nuty serce zaczęło mi walić serce. Bardzo się bałam, stres wziął górę. Kiedy melodia rozbrzmiała zaczęłam stawiać pierwsze kroki na czerwonym dywanie. Manu stał pod ołtarzem wpatrując we mnie jak w obrazek. Był cały roztrzęsiony. Kiedy doszłam do ołtarza złapałam go mocno za rękę. Odwzajemnił uścisk. Posłałam mu lekki uśmiech.
-Zebraliśmy się tutaj wokół Alice i Manuela, którzy zamierzają zawrzeć sakramentalny związek małżeński, powtarzajcie za mną
-Ja Manuel przysięgam Tobie Alice miłość dopóki nas nie rozłączy śmierć, szczerość, wierność. Ślubuję Kochać Cię, cieszyć się Tobą każdym dniem, miłować bez pamięci. Przysięgam.
Ja powtórzyłam to samo. Potem nastąpiła ostatnia część ceremonii chrzest naszych maleństw.
Po całej tej uroczystości, goście udali się do hotelu, gdzie następnego dnia miała odbyć się zabawa. My natomiast wróciliśmy do domu.
-Teraz mogę oficjalnie powiedzieć do Ciebie żono - powiedział całując mnie namiętnie
-Teraz tak - powiedziałam odwzajemniając pocałunek
I tak do końca żywota

                                                                                                                               Amen

3 komentarze:

  1. brak mi epitetów już ;O ale epilog przepiękny z reszta całe opowiadanie boskie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny epilog jednak szkoda, że to już koniec. Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku... Wzruszyłam się. :)
    To było piękne. :')
    Widać, że oboje wyczekiwali tego ślubu. Manu z pewnością nie mógł się doczekać, aż w końcu będzie mógł powiedzieć do Alice "żono". :D
    TERAZ JUŻ MUSI BYĆ DOBRZE.
    Oficjalnie i nieodwołalnie są rodziną. :))
    Dziękuję za to opiwiadanie. ❤❤
    xxx

    OdpowiedzUsuń