niedziela, 27 września 2015

Epilog

Dziś nadszedł ten dzień na który tak bardzo czekaliśmy - nasz ślub. Postanowiliśmy, że wraz z ceremonią zaślubin, odbędzie się także chrzest naszych maleństw.
Rano obudziłam się cała podekscytowana tym wydarzeniem. Nie mogłam się już doczekać. Rozmyślania przerwało mi pukanie dziewczyn.
-Wejść - powiedziałam
-Witaj pani Fettner - powiedziała Mela z uśmiechem na twarzy
-Marmaid jeszcze - poprawiłam koleżankę.
-Od dzisiaj już Fettner - powiedziała Loli
Wstałam z łóżka. Zostawiłam dziewczyny na chwilę w pokoju, aby zajrzeć do Manu i do naszych maleństw. Kiedy weszłam do środka Manu już nie spał. Siedział w fotelu bawiąc się z Bellą. Był to piękny widok.
-Manu mogę wejść ? - zapytałam
-Pewne wchodź moja kochana żono - powiedział szczerząc się
-Jeszcze narzeczona - poprawiłam go dając mu porządnego kuksańca w nos - Pokaż mi nasze maleństwa
Manu posadził mnie na swoim kolanie obejmując w pasie. Patrzyłam na nasze maleństwa leżące w jednym łóżeczku. Były urocze, bardzo podobne do Manu.
-Będziemy szczęśliwą rodziną, obiecuję Ci to - powiedział całując mnie w policzek.
-Brakuje jeszcze tylko przysięgi - powiedziałam spoglądając mu głęboko w oczy
-Poczekaj jeszcze kilka godzin - powiedział
-Ja się muszę iść szykować, trochę to zejdzie - powiedziałam wstając
Wyszłam z pokoju Manu. Zanim dotarłam do pokoju dziewczyny mnie ubiegły .
-No szybciej pani Fettner - powiedziała Sabrina
-Jeszcze nie Fettner - spojrzałam na koleżankę wymownie.
Weszłyśmy do mojego pokoju. To co zobaczyłam w środku mnie zamurowało. Na łóżku leżała śnieżnobiała suknie z trenem i długim welonem. Do tego perfekcyjne dobrane buty i dodatki wraz z niebieską podwiązką. Dziewczyny miały mi zrobić fryzurę. Postawiły na klasycznie wyprostowane włosy.
Po kilku godzinach przygotowań byłam gotować.
-Idealnie - powiedziała Mela
-Perfecto - potwierdziła Sabrina
-Możemy jechać do kościoła, Manu, Isabelle i maluchy są już na miejscu - powiedziała Loli
Podróż trwała zaledwie 10 min. Kiedy wyszłam z samochodu bałam się. Czekając w wejściu na pierwsze nuty serce zaczęło mi walić serce. Bardzo się bałam, stres wziął górę. Kiedy melodia rozbrzmiała zaczęłam stawiać pierwsze kroki na czerwonym dywanie. Manu stał pod ołtarzem wpatrując we mnie jak w obrazek. Był cały roztrzęsiony. Kiedy doszłam do ołtarza złapałam go mocno za rękę. Odwzajemnił uścisk. Posłałam mu lekki uśmiech.
-Zebraliśmy się tutaj wokół Alice i Manuela, którzy zamierzają zawrzeć sakramentalny związek małżeński, powtarzajcie za mną
-Ja Manuel przysięgam Tobie Alice miłość dopóki nas nie rozłączy śmierć, szczerość, wierność. Ślubuję Kochać Cię, cieszyć się Tobą każdym dniem, miłować bez pamięci. Przysięgam.
Ja powtórzyłam to samo. Potem nastąpiła ostatnia część ceremonii chrzest naszych maleństw.
Po całej tej uroczystości, goście udali się do hotelu, gdzie następnego dnia miała odbyć się zabawa. My natomiast wróciliśmy do domu.
-Teraz mogę oficjalnie powiedzieć do Ciebie żono - powiedział całując mnie namiętnie
-Teraz tak - powiedziałam odwzajemniając pocałunek
I tak do końca żywota

                                                                                                                               Amen

czwartek, 17 września 2015

Rozdział 19

Obudziłam się z nad ranem z ogromnymi skurczami w podbrzuszu. Krwawiłam. Bałam się, że mogę urodzić za wcześniej, pomimo, że to był dopiero 7 miesiąc. Napisałam szybkiego sms-a do Manuela. Ten szybko przybiegł jak na poczekanie. Kiedy zobaczył mnie zwijającą się z bólu i tą krew na łóżku, zadzwonił po karetkę. Ta szybko przyjechała. Wynieśli mnie na noszach do karetki. Odjechali ze mną na sygnale. Manu cały czas płakał, przytulił się do Isabelle cały czas płacząc
-To za wcześnie - powiedział przez łzy
-Wiem, chyba wasze maluszki chcą już wyjść - powiedziała pocieszając Manu
-Jedźmy do niej, nie zostawię jej tam samej - powiedział ocierając łzy
Manu wraz Isabelle wsiedli do samochodu. Zajechali w ciągu 10 min pod szpital. Manu pobiegł pędęm do szpitala. Zapytał się recepcjonistki, gdzie leżę.
-Pańska żona właśnie rodzi - powiedziała kierując Manu na prawo.
Ten szybko pobiegł na porodówkę.
-A pan to kto ? - zapytał dużurujący
-Jestem mężem pani Alice - powiedział w pośpiechu
-Niech pan wchodzi
Szybko zjawił się w pomieszczeniu. Złapał mnie mocno za rękę. Gładził ją. Był bardzo wystraszony i blady ze strachu. Zrobiło mi się go żal. Ja natomiast byłam zajęta porodem. Nasze maluszki chyba naprawdę nie mogły już wytrzymać.
Kiedy po kilku godzinnym porodzie usłyszałam pierwszy płacz naszych maleństw, odetchnęłam z ulgą. Manu też. Po kilku minutach położna przyniosła mi 1/2 bliźniąt - Belle. Była śliczna
-Ma oczy po Tobie - powiedział Manu
-A Fanni ma na pewno po Tobie - powiedziałam kiedy pielęgniarka podała Fanniego do rąk Manu
-Faktycznie - powiedział uśmiechając się do maluszka.
Potem przenieśli mnie na salę. Byłam cała obolała . Na szczęście maluszki były ze mną, jak i Manu. Cały czas nosił Fanniego na rękach. Wiem, że chce być przykładnym tatusiem.
-No i kogo my ty mamy - powiedzieli chórkiem wchodzący na chłopcy
-A wy co wy tu robicie - powiedział Manu
-Chcemy zobaczyć wasze maluchy chyba możemy co ? - powiedział Didl
-Możecie - powiedziałam
-Jaka  ładna dziewczynka, jak ma na imię ? - zapytał Michi
-Bella - powiedziałam
-A chłopiec? - zapytał Stefi
-Fanni - odparł Manu
-Bardzo ładna z nich para - podsumował Gregor.
-Mają urodę po rodzicach - powiedziała wchodząca na salę Isabelle - Pokaż mi te wnuki - zwróciła się do mnie z uśmiechem
Po 1 godzinie odwiedzin jak i Isabelle i chłopców, wreszcie naszedł wieczór. Niestety noc musiałam spędzić w szpitalu. Manu cały czas bawił Fanniego.
-On jest moim oczkiem w głowie - powiedział śmiejący się do maluszka
-Jest Twoim synem - powiedziałam
-Twoim też - odpowiedział
-Wiem
Po kilku minutach potem włożył malucha na łóżeczka. Mnie natomiast ucałował w czoło. Po czym wyszedł. Ja zasnęłam.

piątek, 11 września 2015

Rozdział 18

Przez kolejne dni czułam się dobrze. Nie odczuwałam mdłości. Manu cały czas był przy mnie. Nie odstępował mnie na krok. Kiedy poinformowaliśmy Isabelle, że zostanie babcią bardzo się ucieszyła. Mi natomiast zleciła pójście do lekarza zrobić USG, sprawdzić czy wszystko z maluszkiem dobrze.
Umówiłam się z Manu prosto po śniadaniu. Poszłam do pokoju, aby się przebrać. Równo o 10:00 byłam już gotowa. Manu czekał już w samochodzie przed domem. Wybiegłam przed dom i wsiadłam do samochodu.
-Gotowa ? - zapytał
-Trochę się boję, ale tak jestem gotowa. - odparłam
Ruszyliśmy 15 min po 10 . Sama droga zajęła nam ok pół godziny. Kiedy dotarliśmy na miejsce serce zaczęło mi szybciej bić. Bałam się jednego, że dziecko może być chore. Weszliśmy do środka. Ja usiadłam na krześle na korytarzu. Manu tylko oparł się o ścianę i skrzyżował ręce. Po 10 min z gabinetu wyszła lekarka i poprosiła mnie do środka
-A pan to pewnie ojciec dziecka ? - zapytała pogodnie
Manu tylko skinął grzecznie głową .
-To zapraszam z nami do środka. - powiedziała
Manu wszedł do środka za nami. Mi natomiast kazała położyć się na leżaku, a sama podłączyła aparaturę. Kiedy przyłożyła mi urządzenia w kształcie myszki lub pilota, na ekranie monitora zobaczyłam rozwijający się płód. Manu ścisnął moją rękę, a z jego oczu zaczęły płynąć łzy.
-Najprawdopodobniej jest to chłopiec, ale.... - zawahała się przez moment - Widocznie  mamy tutaj do czynienia z ciążą bliźniaczą, gdzie to drugie to dziewczynka.
Manu był bardzo zaskoczony stwierdzeniem lekarki. Ja również.
Po skończonym badaniu uzyskałam zdjęcia USG.
Po powrocie do domu poszłam pochwalić się Meli.
-ŁOOO bliźniaki - powiedziała z zaskoczeniem
-Sama jestem zaskoczona - odpowiedziałam
-Manu to jednak zdolny chłopiec - powiedziała
-Przecież to jego dzieło
-No wiem śmieje się - odpowiedziała pogodnie
Wieczorem siedziałam na łóżku z podkulonymi nogami. Gładziłam swój brzuch w którym znajdowały się dwie żywe istoty. Nasze maleństwa. Kto by się spodziewał,że to będą bliźniaki. Zawsze chciałam mieć jedno dziecko, nie planowałam gromadki maluchów, a tu nagle taka niespodzianka. Pukanie do drzwi przerwało mi moje najskrytsze rozmyślania. Ku mojemu zaskoczeniu w pokoju pojawili się chłopacy. Mieli z sobą małe upominki. Michi trzymał maskotkę, Krafti śpioszki, Kofi grzechotki, Gregor komplet smoczków. To miłe z ich strony, że postanowili mnie odwiedzić.
-Jak się czujesz ? - zapytał Michi
-Lepiej nie jest tak źle - odpowiedziała z uśmiechem
-Który to miesiąc ? - zapytał Kofi
-6 tydzień - powiedział wchodzący do pokoju Manu
-No nie wiedzieliśmy, że potrafisz bliźniaki zmajstrować - powiedział Gregor
-Skończyłeś już ? - zapytał zgryźliwie Manu
-Dobra nie denerwuj się już - powiedział Schlieri
-My już musimy się zbierać - powiedział Stefi
-Miło was znowu było widzieć - powiedziałam
Chłopcy pozostawiając prezenty wyszli z pokoju. Ja natomiast zostałam z Manu w pokoju. Usiadł koło mnie na łóżku. Ja natomiast zadałam mu pytanie
-Chcesz mieć ze mną te dzieci ??
-Księżniczko pewnie, że chcę . O niczym innym nie marzę. Kocham Cię
Po czym pocałował mnie czule w czoło. Był kochany. Inny zanim zaszłam w ciąże.
-Powinnaś mi odpoczywać, przygotowywać się do porodu - powiedział
-Przecież to dopiero 6 tydzień, jeszcze jest dużo czasu na to - odpowiedziałam
-No tak całkowita racja . Ja jeszcze mam do Ciebie jedno pytanie - powiedział z zakłopotaniem
-Pytaj o co chcesz - powiedziałam
-Skoro będziemy mieli dzieci, moja mama nas akceptuje, jesteśmy ze sobą szczęśliwi to ... wyjdziesz za mnie ? - zapytał wyciągając z kieszeni czerwone pudełeczko w kształcie serca.
Ja tylko nie wierzyłam własnym oczom
-Tak - odpowiedziałam
Pierścionek, który zakładał mi na palec był śliczny. Był złoty z czerwonym serduszkiem. Po czym dał mi soczystego buziaka. Kocham go .




sobota, 5 września 2015

Rozdział 17

Po odwiedzeniu grobu rodziców i po wspaniałym treningu między mną, a Manuelem było coraz lepiej. Bardzo się starał, był czuły, opiekuńczy. Nawet zdecydowałam się z nim zrobić ten pierwszy raz, który utkwił w mojej pamięci do dnia dzisiejszego. Obudziłam się z dziwnym bólem brzucha i mroczkami przed oczami. Nagle zrobiło mi niedobrze. Szybko pobiegłam do toalety. Zwymiotowałam. Oparłam się o ścianę siadając na podłodze.
-Nie to nie może być prawda - powiedziałam sama do siebie. Po 10 minutach przesiedzianych w toalecie wróciłam do pokoju i napisałam sms do Manu:
"Przyjdź do mojego pokoju. Musimy porozmawiać"
Pojawił się szybciej niż myślałam. Kiedy zobaczył moją smutną minę szybko usiadł obok mnie i przytulił . Po pewnym czasie zapytał.
-O czym chcesz mi  powiedzieć ?
-Manu ja mam pewne podejrzenia. Ja chyba jestem w ciąży
-Myszko ja tak bardzo się cieszę. Od kiedy Cię zobaczyłem wiedziałem, że chce mieć z Tobą małe maleństwo.
-Nie jesteś na mnie zły ??
-W życiu. Kocham Cię 
Po tych słowach jeszcze raz mnie przytulił. Później dla upewnienia poszłam do apteki aby zakupić test. Kiedy wróciłam do domu, szybko go zrobiłam . Test tylko potwierdził moje podejrzenia. Okazał się pozytywny. Pokazałam go Manu. Ten był jeszcze bardziej zadowolony. Nie powiem, że skakał jak małe dziecko, ale w jego oczach było widać jak bardzo się cieszy. Miło było widzieć, że bardzo mu zależy .
Jeszcze tego samego dnia wieczorem leżałam na łóżku gładząc się po brzuchu. Myślałam nad dalszym losem między mną a Manu. Teraz byłam pewna, że dobrze zrobiłam. Wybaczyłam mu zdradę bo bardzo się starał odbudować moje zaufanie do niego. Rozmyślania przerwało mi pukanie do drzwi. Był to Manu z wielkim pluszowym misiem.
-Manu jeszcze się maleństwo nie urodziło, a już kupujesz zabawki ? - zapytałam z uśmiechem
-Za 9 miesięcy może już go nie być na sklepie. Zobaczysz maleństwo bardzo je polubi - powiedział z entuzjazmem
Położył go na szafce obok i usiadł na łóżku dotykając mojego brzucha.
-Jeśli będzie dziewczyna to damy jej Bella jeśli chłopiec...
-Fanni - przerwałam mu
-Dobrze skarbie powiedział - Niech będzie Fanni
Następnie ucałował moje podbrzusze.
-Jak się urodzisz to tatuś będzie się Tobą opiekował, troszczył o Ciebie. Za pewnie Ci pełne bezpieczeństwo dla Ciebie i Twojej mamusi, która jest najwspanialszą kobietą na świcie. Kiedy urośniesz będę Cię uczył jeździć na nartach. Obiecuje Ci to.
-Manu ja wiem, że będziesz najlepszym tatą na świecie. Czuję to i jestem tego w 100 % pewna, że tak będzie. Moi rodzice na pewno by się cieszyli, że mieliby takiego zięcia. Pomimo tego co z Tobą przeszłam przez ostatnie miesiące zaufałam Ci na nowo i nie żałuje tej decyzji wręcz przeciwnie, jestem z niej zadowolona nawet bardzo. Kocham Cię i to maleństwo, które za 9 miesięcy przyjdzie na świat.
Manu po tych słowach ucałował moje czoło.
-Ja też was bardzo Kocham . Jesteście dla mnie najważniejsi .
Następnie jeszcze raz mnie ucałował i mój brzuch. Potem udał się w kierunku drzwi i wyszedł. Ja natomiast zasnęła z uśmiechem na ustach.


poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 16

Obudziłam się nie co wcześniej nic zwykle. Spojrzałam na zegarek widniejący na miętowej ścianie. Była 6:00. O tej porze nigdy się nie budziłam. Widocznie mój mózg stwierdził, że dzisiaj muszę tak wstać. Szybko moją uwagę zwróciło pukanie do drzwi. Zza drzwi wyjrzałam słodka buźka Manu.
-Nie śpisz już ? - zapytał
-Jakoś tak się stało, że nie - odpowiedziałam ziewając.- Mam pytanko ?
-Pytaj - powiedział siadając na moim łóżku
-Pojedziesz ze mną do Villach ??- zapytałam
-Po co ?
-Na cmentarz do rodziców, nie było mnie od czasu pogrzebu, a chciałabym ich odwiedzić- powiedziałam
-Myszko no pewnie. - powiedział
-Naprawdę ze mną pojedziesz ?? - zapytałam czując jak do oczu napływają mi łzy
-Pojadę - powiedział ocierając mi jedną z nich .
-Od razu po śniadaniu ??
-No pewnie - powiedział
Po czym wyszedł z pokoju. Ja jeszcze poleżałam godzinę potem zeszłam na śniadanie. Usiadłam koło Melanii.
-Hej jak spałaś- zapytała Mela
-Nawet nie źle, a ty - powiedziałam
-Też
Po zjedzeniu śniadania poszłam do pokoju zabrać swoje rzeczy, po czym udałam się do samochodu Manu.Szybko zjawił się też Manuel. Jechaliśmy 30 min. Kiedy dotarliśmy na miejsce Fetti złapał mnie mocno za rękę. Ja trudem powstrzymał łzy. Kiedy doszliśmy do grobu moich rodziców rozpłakałam się na dobre. Manu mocno mnie przytulił.
-Alice myszko nie płacz - mówił gładząc moje włosy
Na tabliczce było napisane :

    AMY ELIZABETH
                &
    SCOTT WILLIAM
         MARMAID                                                                                                                                    ZGINĘLI W TRAGICZNYM WYPADKU SAMOCHODOWYM
POKÓJ ICH DUSZOM 

Manu cały czas mnie tulił. Ja cały czas płakałam, próbowałam powstrzymać łzy, ale nic z tego.
-Masz bardzo ładne nazwisko - powiedział cały czas mnie tuląc
-Dziękuję - powiedziałam cały czas płacząc i tuląc się do niego
Kiedy się uspokoiłam zaświeciliśmy świeczki i odmówiliśmy modlitwę. Manu jeszcze raz mnie przytulił. Po czym opuściliśmy cmentarz i wróciliśmy do Innsbrucka. Manu miał mnie jeszcze tego dnia zabrać na trening z czego bardzo się cieszyłam.Mieliśmy być tam równo o 15:00. Kiedy dotarliśmy na miejsce chłopacy już tam byli oprócz Kuttina. Przywitałam się z nimi, po czym udałam się z Manu do domku dla zawodników, a chłopcy ja skocznie. Kiedy weszłam z nim do środka objął mnie w pasie i zaczął namiętnie całować. Oddałam się chwili, która była jedną z cudownych.
-Bardzo Cię kocham i przepraszam za to co ze mną przeszłaś - powiedział
-Nie wracajmy już do tego proszę - odparłam
-Ja nadal mam wyrzuty sumienia i nie mogę się pogodzić z tym co Ci zrobiłem - powiedział ze łzami w oczach.
-Manu przebieraj się bo się spóźnisz - powiedziałam
-Fakt
-Man wyjść czy... - zapytałam
-Zostań, my Austriacy nie wiemy co to wstyd - powiedział z uśmiechem na twarzy.
Usiadłam na sofie. Przyglądałam się jemu umięśnionemu torsowi. Był cudny. Najlepszy widok był wtedy, kiedy zdjął spodnie. Zasłoniłam oczy, czułam się trochę speszona. Manu to zauważył. Podszedł do mnie i odsłonił mi oczy.
- Nie masz się czego bać - powiedział i dał mi buziaka w nos - Kocham Cię i lubię jak na mnie patrzysz.
-Ja Ciebie też misiu - powiedziałam
Założył kombinezon, wziął narty, google i kask. Kiedy dotarliśmy na skocznie chłopcy od razu zaczeli się chichotać.
-A wy to tam ta długo robiliście ?? - zapytał Gregor
-Leżeli w łóżku - przeszkodził mu Didl
-Chłopcy na skocznie już - powiedział donośnym głosem Kuttin - A ty moja panno zapraszam ze mną
Udałam się z Kuttinem do gniazda trenerskiego . Bałam się bardzo o Manu, że znowu nie zapnie wiązania i znowu trafi do szpitala. Okropnie się tego bałam. Nie chciałam przeżywać tego po raz drugi. To by było zbyt okrutne. Drugi raz bym tego nie przeżyła.



                                                                                                                                                          

piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 15

Lolita wyszła z pokoju Alice dopiero przed dziewiątą . Alice położyła się do łóżka i przykryła kołdrą po samą szyję. Po kilku minutach zasnęłam.
-Alice tak bardzo Cię Kocham wybacz mi ja nie chciałem tego zrobić . - krzyczał siedząc przywiązany do krzesła. Koło niego stały Lolita, Sabrina, Margaret i Melania . Reszta tworzyła krąg patrząc się na Manuela bez wyrazu jakiegokolwiek współczucia . Ja patrzyłam w twarz Manuela . Byłam twarda.
-Wybacz mi ja zrozumiałem swój błąd wybacz mi - mówił, a po jego policzku spadały pojedyńczo krople łez
-Zabić go, na stos z nim nie chcemy go tutaj - krzyczeli .
Dziewczyny zawiązały mu usta chustą żeby przestał cokolwiek mówić . Ja nadal nie wykonałam żadnego ruchu w jego stronę. Potem odwróciłam się do niego plecami i przeszłam przez tłum ludzi wpatrzonego na Manuela . Kiedy oddaliłam się dziewczyny kazały wstać Manuelowi i zaprowadziły go do palącego się stosu . Wepchnęły go tam . 
Obudziłam się w środku nocy. Byłam cała mokra, krople potu pojedyńczo spadały mi z czoła. Byłam przerażona, dopiero teraz uświadomiłam sobie, że jest dla mnie bardzo ważny i chyba powinnam mu wybaczyć. Jednak w sercu nadal czułam urazę do niego . Jak mu naprawdę zależy powinien się postarać.
~~
Rano wstałam mniej przerażona, niż w środku nocy . Zeszłam do jadalni na śniadanie. Spojrzałam na Manuela. Był smutny i przygnębiony . Spojrzał na mnie, lekko podniósł kąciki ust . Zrobiło mi się go żal. Po tym co z nim przeszłam postanowiłam, że jednak mu wybaczę nie chcę żeby był smutny. Z drugiej strony boję się, że znowu coś zrobi głupiego i wystawi mnie na próbę. Chcę żeby się postarał, pokazał, że naprawdę mu na mnie zależy . Bo mi zależało .
Po śniadaniu poszłam do pokoju. Wzięłam telefon . Spojrzałam na ekran . Miałam wiadomość od Manu.
"Spotkajmy się niedaleko stawu . To ważne . Mam niespodziankę dla Ciebie ".
Byłam zdziwiona treścią tej wiadomości . Odpisałam mu :
"O której ??"
Szybko odpisał :
" O 15 "
Miałam wątpliwości, czy faktycznie mam tam iść, czy nie zrobi mi nic złego . Ale zgodziłam się. Owszem miałam inny wybór nie iść no ale ...chyba nie miałam wyboru.
Kiedy było 35 min przed 15 zaczęłam się szykować. 10 min przed wyszłam. Kiedy dotarłam na miejsce nie było jeszcze Manu. Szybko zjawił się na umówione miejsce. Lecz nie z pustymi rękami . Miał bukiet czerwonych róż i czekoladki takie jakie lubiłam . Kiedy podszedł do mnie uklęknął.
-Alice jeszcze raz Cię przepraszam, ja nie wiem co we mnie wstąpiło.
-Wstań głupku nie musisz przede mną klękać - powiedziałam
-Po tym co Ci zrobiłem muszę . Nie jestem godzien mieć taką dziewczynę, nie zasługuję na Ciebie . - powiedział.
-Nie mów tak . Wstań już proszę.
-Nie wstanę dopóki mi nie wybaczysz, nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham rozumiesz ja Cię kocham .
-Rozumiem głupku rozumiem tylko już wstań
Po czym wstał i mocno mnie przytulił . Tulił tak mocno, że nie mogłam złapać oddechu.
-Manu już wystarczy . Udusisz mnie mordo 
-Chcę się Tobą nacieszyć
-Jeszcze nie powiedziałam Ci tego co tak bardzo chcesz usłyszeć - powiedziałam
-No tak zapomniałem - posmutniał od razu
-Manu ja ... pomimo tego co przeszłam przez ostanie dni, przez to co mi wtedy powiedziałeś, te leki ta wódka dały mi do zrozumienia, że nie było warto . Zrozum ty mnie zdradziłeś, moim zdaniem to nie jest wybaczalne. Mnie tutaj powinno nie być, powinnam siedzieć w domu i bić się z myślami, ale jestem tutaj bo Cię kocham. Jesteś tym facetem na którego tak bardzo długo czekałam. Straciłam rodziców, nie miałam nikogo komu mogłam zaufać. Zastąpiłeś mi rodzinę. Daję Ci ostatnią szansę, jeśli ją zmarnujesz z nami ostateczny koniec . Mam nadzieję, że mnie rozumiesz.
-Tak myszko rozumiem . Nie chcę Cię stracić pomimo tego co zrobiłem i jaki błąd popełniłem. Wiem to było podłe wobec Ciebie i sam sobie tego do końca życia nie wybaczę. Chcę być z Tobą.
-To dlaczego mi to zrobiłeś czy ona była ważniejsza niż ja. Ja wiem chciałeś się tylko zabawić moimi uczuciami.
-Nie nie chciałem Kocham Cię .
-Ja Ciebie też.
Po tym przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Był to bardzo szczery pocałunek . Inny od poprzednich. Taki wyjątkowy.
Wróciliśmy do domu trzymając się za ręce. Kiedy zobaczyła nas Melania od razu do nas pobiegła.
-Wybaczyłaś mu ? - zapytała
-Tak pomimo wszystko. Zaufałam mu ponownie - odparłam
-Oby teraz wszystko było dobrze - powiedziała
-Oby - stwierdził Manu .
Zbliżał się wieczór. Poszłam do łazienki trochę się ogarnąć. Po czym poszłam do pokoju. Zanim się położyłam do pokoju wszedł Manu.
-Chciałem jeszcze zobaczyć moją księżniczkę tylko moją - powiedzial
-Nie podlizuj się.
-Obiecuję, że nic już głupiego nie zrobię i nie zniszczę naszego związku .
-Pamiętaj to ostatnia szansa - powiedziałam
-Będę pamiętał obiecuję. A teraz kładź się do łóżka za dużo ze mną dzisiaj przeszłaś
Zrobiłam tak jak mi kazał. Przykrył mnie kołdrą jak dziecko i pocałował w czoło .

wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział 14

Po tym co wczoraj zobaczyłam nie chciałam widzieć Manuela w ogóle na oczy . Bardzo go kochałam, był dla mnie wszystkim, był dla mnie z drugą rodziną. Po wypadku rodziców straciłam wszystko, nie miałam nic. Tęskniłam za nimi, a Manu mi ich zastąpił. Teraz leżę na łóżku płacząc w poduszkę, bo Manuel zdradził mnie ze swoją byłą . Pukanie do drzwi przerwało moje płacze . To był nie kto inny jak Manuel . Wpuściłam go nie miałam wyjścia. Kiedy go widzę nogi mi miękną . Pomimo, że czuję do niego nienawiść . Usiadł na moim łóżku. Ja odwróciłam się do niego plecami .
-Ali czy to naprawdę z nami koniec ?- zapytał
-Ty się jeszcze o To pytasz . To co zrobiłeś prze ćmiło moje obawy, nie chce widzieć i znać . Źle wtedy zrobiłam wybaczając Ci za to co powiedziałeś . Jesteś chamem, palantem i debilem. Wracaj sobie do niej jak ona jest ważniejsza ode mnie . Chciałeś się mną tylko zabawić. Wiedziałeś, że moi rodzice zginęli wypadku, myślałeś, że jestem głupią dziewiętnastolatką, która pójdzie z Tobą do łóżka, chociaż fakt zrobiłam to bo się o Ciebie martwiłam, bo byłeś po wypadku . Byłam naiwna i głupia.
-Nie mów tak, wciąż jesteś dla mnie ważna zrozum - powiedział
-Teraz mnie już nie przekonasz, zrozumiałam, co wtedy źle zrobiłam -odpowiedziałam
-Ja nie chciałem daj mi jeszcze jedną szansę proszę wybacz mi
-Po tym ci mi zrobiłeś, nigdy
-Zastanów się jeszcze proszę - powiedział z łzami w oczach
Po czym wyszedł z pokoju . Ja nadal leżałam na nim nie wychodząc w ogóle z tych 4 ścian. Z czasem zaczęłam się zastanawiać czy nie być z Michaelem . On był po mojej stronie. Widziałam jak na mnie patrzy, czułam, że mnie pragnie . Postanowiłam, że zadzwonię do niego .
-Hej Michi mogę do Ciebie wpaść ? - zapytałam
-Jasne wpadaj mam wolną chatę - powiedział z zadowoleniem
-Będę za 20 min - odparłam
-Ok czekam
Po czym rozłączył się . Ja postanowiłam się szykować . Do domu Michiego było 5 min drogi . Szybko dotarłam na miejsce . Zapukałam . Otworzył mi uradowany Michi . Zaprosił mnie do środka. po czym pomógł zdjąć mi bluzę . Usiadłam na sofie w salonie. Miał bardzo ładnie .
-No i jak coś się zmieniło między Tobą a Manu ? - zapytał
-Nie nadal nie jesteśmy już razem - powiedziałam
-Potrafiłabyś być z nim jeszcze po tym co Ci zrobił ?
-Kazał mi się zastanowić
-Wiedz, że zawsze możesz liczyć na mnie - powiedział łapiąc mnie za rękę
-Dziękuję jesteś kochany. Mogę się do Ciebie przytulić ? - zapytałam
-Pewnie chodź tu do mnie księżniczko - powiedział
-Księżniczko ? - zapytałam zaskoczona
-Mhm
Po czym zaczął muskać moje wargi. Rozpłynęłam się, czułam się nieziemsko w jego ramionach to było coś niesamowitego .
-Michi my nie powinniśmy - powiedziałam
- Wiem, ale nie moglem się powstrzymać
-Ja będę już szła, bo Isabelle będzie się martwić
-Paa
-Pa do następnego
Kiedy wyszłam od Michiego trochę się zaczęło się ciemnić . Kiedy dotarłam pod drzwiami ujrzałam Manuela.
-Gdzie byłaś ? Martwiłem się o Ciebie - powiedział
-Nie muszę Ci się spowiadać - odburknęłam
-Alice pogadajmy - powiedział błagalnym tonem
-Nie mamy o czym
Weszłam do domu i udałam się w kierunku pokoju Meli . Zapukałam .
-Wejść - powiedziała
-Mogę wejść ? - zapytałam
-A to ty Ali jasne - odparła - Jak z Manu ??
-Mnie i Manu już nie ma
-Jak to dlaczego ? - powiedziała zszokowana
-Zerwaliśmy
-Ale dlaczego ?
-Zdradzał mnie proste
-Ale z niego prostak
-Mało powiedziane, choć bardzo chcę z nim być to nie potrafię po tym co mi zrobił pop prostu nie mogę .
-Nadal go kochasz ? - zapytała
-Nawet nie wiesz jak
Nie powiedziałam Melanii o moim spotkaniu z Michim i o tym co się działo . Na razie niech pozostanie to tajemnicą .