Obudziłam się nie co wcześniej nic zwykle. Spojrzałam na zegarek widniejący na miętowej ścianie. Była 6:00. O tej porze nigdy się nie budziłam. Widocznie mój mózg stwierdził, że dzisiaj muszę tak wstać. Szybko moją uwagę zwróciło pukanie do drzwi. Zza drzwi wyjrzałam słodka buźka Manu.
-Nie śpisz już ? - zapytał
-Jakoś tak się stało, że nie - odpowiedziałam ziewając.- Mam pytanko ?
-Pytaj - powiedział siadając na moim łóżku
-Pojedziesz ze mną do Villach ??- zapytałam
-Po co ?
-Na cmentarz do rodziców, nie było mnie od czasu pogrzebu, a chciałabym ich odwiedzić- powiedziałam
-Myszko no pewnie. - powiedział
-Naprawdę ze mną pojedziesz ?? - zapytałam czując jak do oczu napływają mi łzy
-Pojadę - powiedział ocierając mi jedną z nich .
-Od razu po śniadaniu ??
-No pewnie - powiedział
Po czym wyszedł z pokoju. Ja jeszcze poleżałam godzinę potem zeszłam na śniadanie. Usiadłam koło Melanii.
-Hej jak spałaś- zapytała Mela
-Nawet nie źle, a ty - powiedziałam
-Też
Po zjedzeniu śniadania poszłam do pokoju zabrać swoje rzeczy, po czym udałam się do samochodu Manu.Szybko zjawił się też Manuel. Jechaliśmy 30 min. Kiedy dotarliśmy na miejsce Fetti złapał mnie mocno za rękę. Ja trudem powstrzymał łzy. Kiedy doszliśmy do grobu moich rodziców rozpłakałam się na dobre. Manu mocno mnie przytulił.
-Alice myszko nie płacz - mówił gładząc moje włosy
Na tabliczce było napisane :
AMY ELIZABETH
&
SCOTT WILLIAM
MARMAID ZGINĘLI W TRAGICZNYM WYPADKU SAMOCHODOWYM
POKÓJ ICH DUSZOM
Manu cały czas mnie tulił. Ja cały czas płakałam, próbowałam powstrzymać łzy, ale nic z tego.
-Masz bardzo ładne nazwisko - powiedział cały czas mnie tuląc
-Dziękuję - powiedziałam cały czas płacząc i tuląc się do niego
Kiedy się uspokoiłam zaświeciliśmy świeczki i odmówiliśmy modlitwę. Manu jeszcze raz mnie przytulił. Po czym opuściliśmy cmentarz i wróciliśmy do Innsbrucka. Manu miał mnie jeszcze tego dnia zabrać na trening z czego bardzo się cieszyłam.Mieliśmy być tam równo o 15:00. Kiedy dotarliśmy na miejsce chłopacy już tam byli oprócz Kuttina. Przywitałam się z nimi, po czym udałam się z Manu do domku dla zawodników, a chłopcy ja skocznie. Kiedy weszłam z nim do środka objął mnie w pasie i zaczął namiętnie całować. Oddałam się chwili, która była jedną z cudownych.
-Bardzo Cię kocham i przepraszam za to co ze mną przeszłaś - powiedział
-Nie wracajmy już do tego proszę - odparłam
-Ja nadal mam wyrzuty sumienia i nie mogę się pogodzić z tym co Ci zrobiłem - powiedział ze łzami w oczach.
-Manu przebieraj się bo się spóźnisz - powiedziałam
-Fakt
-Man wyjść czy... - zapytałam
-Zostań, my Austriacy nie wiemy co to wstyd - powiedział z uśmiechem na twarzy.
Usiadłam na sofie. Przyglądałam się jemu umięśnionemu torsowi. Był cudny. Najlepszy widok był wtedy, kiedy zdjął spodnie. Zasłoniłam oczy, czułam się trochę speszona. Manu to zauważył. Podszedł do mnie i odsłonił mi oczy.
- Nie masz się czego bać - powiedział i dał mi buziaka w nos - Kocham Cię i lubię jak na mnie patrzysz.
-Ja Ciebie też misiu - powiedziałam
Założył kombinezon, wziął narty, google i kask. Kiedy dotarliśmy na skocznie chłopcy od razu zaczeli się chichotać.
-A wy to tam ta długo robiliście ?? - zapytał Gregor
-Leżeli w łóżku - przeszkodził mu Didl
-Chłopcy na skocznie już - powiedział donośnym głosem Kuttin - A ty moja panno zapraszam ze mną
Udałam się z Kuttinem do gniazda trenerskiego . Bałam się bardzo o Manu, że znowu nie zapnie wiązania i znowu trafi do szpitala. Okropnie się tego bałam. Nie chciałam przeżywać tego po raz drugi. To by było zbyt okrutne. Drugi raz bym tego nie przeżyła.
Jak zwykle cudo.
OdpowiedzUsuńNa samym początku się wzruszylam.
Czekam na kolejny i gorąco pozdrawiam.
Hej! :*
OdpowiedzUsuńRozdział bajeczny!
Podoba mi się zachowanie Manuela. Widać, że stara się odbudować zaufanie Alice. Myślę, że ciągłe przepraszanie za wyrządzoną krzywdę nie jest najlepszą formą, ale przynajmniej widać, że chłopak żałuje. :)
Cieszę się, że pojechał z Ali na grób rodziców. To na pewno wiele dla niej znaczyło.
Co do chłopaków z drużyny. Oni myślą tylko o jednym. :p
Czekam na kolejny! :*
xxx