poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział 7

Dni mijały, a rany na twarzy Manu goiły się, że już prawie nie było ich widać . Manu powrócił do treningów i nadrabiał formę utraconą w pod koniec zeszłego sezonu . Po tej całej bójce z Danielem wszystko wracało do normy . Daniel nie pokazywał się na treningach od tamtego momentu. Cały czas cieszyłam się tym, że Manu wraca do swojej życiowej formy, którą pokazywał w wcześniejszych sezonach . Ja natomiast coraz częściej przebywałam na jego treningach ciągle mu dopingując.
Dzisiaj odbywał się trening przed inauguracyjnym konkursem w Klingenthal . Chłopcy jak zwykle prezentowali się świetnie. Najlepiej spisał się Diethart, który skoczył aż 139m . Następnie szykowali się do swoich skoków Michi, Stefan, Gregor i Manu . Kiedy pierwsza trójka oddała swoje jednakże cudne skoki przyszedł czas na Manu. Ja siedząc w gnieździe trenerskim wraz z Kuttinem przyglądałam się jak siada na belkę startową. Kiedy pokazało się zielone światło Manu ruszył . Jechał z prędkością 92,1 km/h . Wszystko skończyło by się dobrze, gdyby nie to wiązanie i utrata równowagi. Manu upadł prosto na twarz . Kiedy to wszystko zobaczyłam o mało nie dostałam zawału . Wybiegłam, aby zobaczyć co się stało, jednak służby medyczne nie pozwoliły mi do niego dojść . Przez ramię jednego z funkcjonariuszy zobaczyłam tylko, że był nieprzytomny, a z rany która znajdowała się nad łukiem brwiowym leciała krew . Zaczęłam płakać . Całą tą sytuację wypatrzył Michi, który szybko przybiegł i mnie mocno przytulił .
-A co jeśli on z tego nie wyjdzie?? - mówiłam przez łzy
-Wyjdzie zaufaj mi - powiedział
-A jeśli nie ??
-To ja się Tobą zaopiekuję zaufaj mi - powiedział
Chciałam jechać z Manuelem do szpitala jednak mi nie pozwolili . Po tym wszystkim wróciłam do domu. Zaszyłam się w swoim pokoju i płakałam dopóki do pokoju nie weszła Isabelle, która o wszystkim już wiedziała. Myślałam, że teraz już mnie naprawdę wywali z domu. Jednak ona powiedziała, że teraz go muszę wspierać, żeby z tego wyszedł .
Postanowiłam, że jeszcze dzisiaj pojadę do szpitala. Udałam się na najbliższy przystanek . Akurat miałam 5 min do najbliższej linii, która jechała obok szpitala . Wsiadając w autobus myślałam cały czas o Manuelu i o jego stanie zdrowia.
Po 20 minutowej podróży  autobusem wysiadłam naprzeciwko szpitala. Wchodząc do pomieszczenia byłam kłębkiem nerwów. Doszłam do recepcjonistki i zapytałam:
-Dzień dobry, gdzie leży Manuel Fettner
-W sali 31 - odpowiedziała - Prosto i na lewo
-Dziękuję bardzo - odparłam
Poszłam wskazaną drogą przez recepcjonistkę . Stojąc przed drzwiami do pokoju Manu bardzo się denerwowałam . Jednak zdecydowałam się tam wejść. Kiedy uchyliłam drzwi ujrzałam Manu leżącego na szpitalnym łóżku całego w bandażach . Miał podłączoną kroplówkę, ale był nadal nieprzytomny. Usiadłam na krześle stojącym obok łóżka i złapałam go za rękę, którą mnie tak czule zawsze gładził po włosach i obejmował . Był bardzo blady . Pojedyńcze łzy leciały mi po policzku . Nagle, ktoś otworzył drzwi . To byli chłopacy, także odwiedzić Manu . Kiedy zobaczyli go w takim  stanie też o mało co się nie rozpłakali . Nie wiedziałam, że są tacy wrażliwi . Didl potrzedł do mnie i mocno mnie przytulił jednocześnie pocieszając . To miłe z ich strony. Jednak to nie było jeszcze koniec wizyt . Następna w progu ukazała się Isabelle, która ujrzawszy Manu zaczęła płakać jak oszalała . Ja też nie mogłam się powstrzymać i też zaczęłam płakać . Rzuciłam się w ramiona Isabelle . Płakałyśmy tak oby dwie przez dobre 10 min . Chłopcy nie mogli już kryć łez i także się rozpłakali . Kiedy cała nasza 7 się uspokoiła otoczyliśmy łóżko Manu .
-Czy on z Tego wyjdzie ? - zapytał Kofi
-Lekarz mi powiedział, że po kilku dniach powinien się obudzić - odpowiedziała Isabelle- Dziękuję,że przyszliście
-To nasz przyjaciel nie powinniśmy go zostawiać w takiej chwili - odezwał się Gregor
-Alice by nam tego nie wybaczyła i pani zapewne też - powiedział Stefan
-Nie mów tak - odpowiedziałam na słowa Kraftiego
Kiedy nadszedł wieczór wszyscy musieliśmy się zbierać .
Kiedy dotarłam na miejsce, dopadła mnie Mela
-I co z Manu ?? - zapytała
-Jest nieprzytomny i cały blady - powiedziałam cała roztrzęsiona - Nie wiem co będzie dalej
-A co mówią lekarze ??
-Powinien się obudzić po kilku dniach
-Żeby było wszystko dobrze . Teraz idź do pokoju i odpocznij
Posłuchałam rad Meli . Położyłam się w tym co miałam na sobie . Nawet nie wiem kiedy zasnęłam .
W nocy dręczona byłam koszmarami, że Manu z tego nie wyjdzie . Owszem bałam się o niego jak każdy inny. Do rana przeleżałam w łóżku ocierając łzy .

1 komentarz:

  1. Boże!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Biedny Manuel. Biedny, biedny, biedny, biedny. Żeby wyszedł z tego jak najszybciej. Trzymam za niego kciuki.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam, przesyłam buziaki 😀.
    Weny i miłego dnia. ☺.

    OdpowiedzUsuń